W 32. Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na Moto Przystani zagrały trzy żywioły. Działaliśmy na lądzie, w wodzie i powietrzu.
To był bardzo udany finał, do tego przygotowany z rozmachem, bo mieliśmy wspaniałych współorganizatorów. Tradycyjnie rozpoczęliśmy zimowym spływem supowo-kajakowym. Płynęliśmy pięknie rozlaną po polach i łąkach Bzurą, Bzurą głęboką, ale trasę pokonaliśmy sprawnie i bez przygód, a nad bezpieczeństwem uczestników czuwała kadra instruktorska.
Kolejnym wodnym akcentem było grupowe wejście morsów do rzeki. A potem można było się wygrzewać do woli w gorącej saunie i jacuzzi.
Odwiedziły nas sochaczewskie maluchy oraz strażacy z Brochowa. Miłośnicy motoryzacji mogli przejechać się land roverami, miłośnicy awiacji wznieść w przestworza na pokładzie helikoptera i podziwiać naprawdę nieziemskie widoki. Opłaty za te atrakcje, a także za poczęstunki lądowały w orkiestrowych puszkach, nierzadko były to naprawdę niemałe kwoty. Do puszek trafił także dochód z prowadzonych na przystani licytacji.
Wszystko to odbywało się w naprawdę ciepłej atmosferze, w tym roku po raz pierwszy przy muzyce na żywo, nikomu nie było zimno, nikt nie było głodny i w tym dniu nikt nie skąpił grosza na płuca po pandemii – gdyż taki był cel tegorocznego finału. Za rok gramy znowu, jeszcze głośniej!
A tu podziękowania.