Po raz czwarty organizowany jest w Polsce przez Klub Gaja konkurs na rzekę roku. W tej edycji w szranki stanęło (wpłynęło) 11 kandydatek a wśród nich nasza Bzura. Bardzo gorąco zachęcamy do głosowania na naszą mazowiecką królewnę – a dlaczego warto na nią oddać głos – no właśnie – oddajmy głos jej samej. Tak – to prawda – rzeka przemówiła i czyni to na naszych łamach! :)
Wylewne powitanie
Witam Cię bardzo wylewnie (w końcu jestem rzeką) i od razu przepłynę do sedna – jest konkurs, startuję w nim – a ponieważ czuję się nieco zapomniana a przeżyłam już wiele w swoim długo płynącym życiu, chciałabym pokazać się nieco szerszej publiczności. Więc po kolei – mam na imię Bzura. Nie mam pojęcia skąd mam takie imię ale jest bardzo, bardzo stare – co ciekawe nie pochodzi ono z języka słowiańskiego, nadać mi je więc musieli jeszcze starsi mieszkańcy tych ziem. Rodzę się na rogatkach Łodzi (bo w przeciwieństwie do Was ludzi, my rzeki rodzimy się, żyjemy i umieramy cały czas), przepływam przez Łęczycę, Łowicz, Sochaczew i Moto Przystań ;) aż kończę swój żywot w Wiśle. Wbrew pozorom nie jest to moja żadna matka czy coś w tym stylu – w branży mówmy na nią Królowa Polskich Rzek ale kto ją tam wie – ja w każdym razie obwołałam się Królewną Mazowsza – więc choćby z tego względu warto byłoby mi w końcu jakiś konkurs wygrać bo prestiż tego wymaga. Wisła już miała tysiące różnych nagród a innym rzekom, takim jak ja się nie przelewa…
Rzeka po przejściach
Drugi powód – jak pisałam wcześniej – nie jestem pierwszym lepszym ciekiem wodnym. Gdybym zaczęła opowiadać co u moich brzegów wyprawiali od setek lat ludzie, to by tego tyle wyszło, że ktoś mógłby zwrócić uwagę, że leję wodę. Wspomnę więc tylko, że tłukli się tu chyba Jaćwingowie, Prusacy, Litwini, Polacy, Niemcy, Rosjanie (może coś mylę – tyle ich było, że nie płynie spamiętać). Najgorsi byli ci ostatni podczas ostatnich dwóch wojen – tyle po sobie zostawili śmieci, że do dzisiaj mi się rdzą odbija. Po wojnie było jeszcze gorzej – truli mnie chemikaliami tak, że wyglądałam jak płynne zombie. Zagram Wam więc na emocjach – tak sponiewierana, biedna rzeka zasługuje w końcu na jakąś nagrodę i przyjemność ;)
I skromna, i ładna
Trzeci powód – no cóż, skromna to nie jestem – ale jakbym nie kombinowała – no jestem piękna, nic na to nie poradzę. Odkąd przestali mnie truć, przeszłam intensywny detox, cera mi wyładniała, nie jestem już taka zamulona jak dawniej. Takich krągłych meander jakie mam niedaleko ujścia do Wisły to nie ma żadna inna! Z przyrodą się dobrze koleguję – kaczki, bobry, bociany, czaple a nawet zimorodki – to moja stała załoga od lat. No i ludzie. Też się w końcu do mnie przekonali – coraz więcej ich na kajakach, zaczęli na moich plażach wypoczywać (nie mówię tu o tych, co zostawiają śmieci – ich niech muł pochłonie!). Nie jestem więc, wbrew pozorom, nudna. Oj nie. Niektórzy kajakarze mówią, że jestem łatwa. Skandal! Fakt jest, że życia uprzykrzać nie lubię, ale jak się wpienię, potrafię dać po garach. Mam kilka takich miejsc, gdzie lubię czasami jednego z drugim przekąpać.
Jedyna rzeka na świecie, która…
Cóż, nie chcę więcej pisać, bo faktycznie chyba zaczynam lać wodę. Pewnie niektórzy z Was pomyślą, że to fake, że ktoś to wymyślił i napisał – no bo jak rzeka może pisać? Przecież to rzeka tylko. Ha, niedoczekanie Wasze – a jednak to pisałam ja, Bzura we własnej, płynnej osobie. Mam na to dowody (do wody) – ale ich nie ujawnię (podsłucham tego tekstu w TV). W każdym razie – to jest mój ostatni, ale najmocniejszy argument, by za mną zagłosować – jako jedyna rzeka w Polsce (a pewnie i na świecie) umiem pisać a nawet obsługiwać CMS strony www!
Głosujcie tutaj: Rzeka Roku 2016
Dzięki. I zapraszam na swoje wody!
Bzura. Królewna Mazowsza. Kandydatka do Rzeki Roku.
P.S. Przypominam, że jutro i pojutrze Ogólnopolski Spływ Kajakowy Mną – są jeszcze miejsca dla chętnych a pogodę załatwiłam (jak zawsze) idealną.